Wśród nowo powstałych lub modernizowanych budynków coraz częściej pojawiają się obiekty energooszczędne. Zachodzące zmiany związane są z wzrastającą świadomością proekologiczną inwestorów, ale również uregulowaniami prawnymi czy rosnącymi kosztami energii i poszukiwaniem bardziej ekonomicznych rozwiązań.
Dużą wagę w tym aspekcie przykłada się do wyboru energooszczędnych okien i drzwi oraz tworzenia ciepłych przegród, podłóg czy stropów. Często pomija się natomiast kwestię odpowiedniej izolacji termicznej systemów grzewczych czy instalacji wodnej. Te z pozoru niewielkie elementy mają jednak ogromny wpływ na całkowity bilans energetyczny budynku. O tym, jak ważne jest odpowiednie zaizolowanie instalacji opowiada Maria Witkowska, Dyrektor Obsługi Technicznej Rynku Armacell.
Mały element – duży efekt
Wydawać by się mogło, że zabezpieczenie budynku termoizolacyjnymi oknami, czy grubymi ścianami zapewni ciepło wewnątrz domu i zużycie energii na odpowiednio niskim poziomie. Tymczasem nie mniej ważne jest właściwe zabezpieczenie instalacji grzewczych czy sanitarnych. Podczas codziennej eksploatacji energia zużywana na ogrzewanie budynku oraz zapewnienie ciepłej wody przesyłana jest bowiem przez rozbudowany system rur i połączeń, które niewłaściwie zaizolowane doprowadzają do strat ciepła w trakcie transportu. Ochronna izolacja instalacji z ciepłą wodą pozwala znacząco poprawić sprawność przesyłu, a co za tym idzie, zmniejszyć zapotrzebowanie na Energię Użytkową, a w rezultacie Energię Końcową. Naszym celem jest przecież wymiana ciepła na grzejniku, z najwyższą sprawnością, przy projektowej temperaturze zasilania – tłumaczy Maria Witkowska z firmy Armacell. Biorąc pod uwagę, że rury grzewcze czy sanitarne stanowią sieć o skomplikowanych kształtach, do ich ochrony najlepiej jest wykorzystać otuliny wykonane z elastycznego materiału, który pozwoli na precyzyjne dopasowanie izolacji i uniknięcie mostków cieplnych na styku nietypowych połączeń. W tej roli doskonale sprawdzą się izolacje firmy Armacell stworzone na bazie polietylenu lub spienionego kauczuku.
Grubość też ma znaczenie
Do prawidłowego działania instalacji i redukcji zużycia energii nie wystarczy jednak jakakolwiek izolacja. Niebagatelne znaczenie ma bowiem grubość zastosowanej otuliny. Wybór zbyt cienkiego materiału może nie tylko nie przynieść oczekiwanych rezultatów i na razie nas na niepotrzebne koszty, ale będzie także niezgodny z obowiązującymi przepisami prawa budowlanego, które ściśle określają ten wskaźnik. Według Rozporządzania Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, które po zmianach weszło życie z początkiem roku, minimalną grubość izolacji na przewodach ogrzewań wodnych i powietrznych należy przyjmować w zależności od średnicy rury, na którą zakładamy otulinę. I tak dla rur o średnicy wewnętrznej 22 mm, grubość izolacji powinna wynosić min. 20 mm, przy średnicy 22-35 mm to 30 mm, przy średnicy 35-100 mm grubość powinna być równa średnicy wewnętrznej rury, natomiast w przypadku średnicy powyżej 100 mm, grubość również nie powinna być mniejsza niż 100 mm - tłumaczy ekspert z firmy Armacell. Pamiętać jednak należy, że podane wartość dotyczą materiału o materiał o współczynniku przewodzenia ciepła λ = 0,035[W/(m · K)].
Należy jednak pamiętać, że grubość izolacji to nie jedyny czynnik, który wpływa na wybór otuliny. Ważny jest również jej rodzaj, dopasowany do warunków, w których ma być zamontowana. I tak w przypadku instalacji grzewczej uwagę należy zwrócić, na jej odporność na wysoką temperaturę (np. HT/Armaflex), gdyż stały kontakt z ciepłą powierzchnią rury może spowodować osłabienie jej właściwości. Natomiast w przypadku instalacji sanitarnych wybrać można model poprawiający akustykę wnętrza, poprzez eliminowanie dźwięków pochodzących z rur, jak np. rodzina Tubolit firmy Armacell. Najważniejsze by rodzaj dopasowany był do naszych potrzeb i efektu, który chcemy osiągnąć.