Woda pitna w wielu miastach jest zdatna do picia bez gotowania.
Miejskie przedsiębiorstwa wodociągów i kanalizacji stale podnoszą jakość wody. Ma wysoką jakość na wyjściach do sieci.
Gorzej sytuacja wygląda w naszych kranach. Po przejściu przez system starych rurociągów jej parametry nie są już tak dobre.
Woda w miejskich wodociągach jest pod stałą kontrolą państwowych inspektorów sanitarnych. Wodociągi miejskie i gminne na bieżąco zamieszczają na swoich stronach internetowych ich opinie, z których możemy poznać skład chemiczny i bakteriologiczny wody. Nie ma mowy, aby woda na wyjściach do sieci nie spełniała ostrych norm.
Normy, nawet jeśli przestrzegane, nie są wstanie zapewnić bezzapachowej i miękkiej wody. Wciąż z wielu kranów płynie woda o zapachu chloru. Jest on używany w instalacjach do uzdatniania wody na ostatnim etapie procesu ze względu na swoje silne właściwości dezynfekujące. Dodatkowo, popularna kranówka bywa bardzo często twarda. Dlatego właśnie pralki i zmywarki po pewnym czasie mogą ulec zanieczyszczeniu. Kamień osadza się również na armaturze i sanitariatach. Aby utrzymać je w należytej czystości, potrzeba sporo czasu i mocnych detergentów.
Mieszkańcy miast, aby zapewnić sobie smaczną wodę do picia, korzystają ze studni oligoceńskich lub montują domowe filtr przy kranach kuchennych. Takie rozwiązania są oczywiście korzystne ale mają wiele ograniczeń – nie zapewniają filtrowanej wody we wszystkich kranach.
- Okazuje się jednak, że jest sposób, aby z każdego kranu w mieszkaniu płynęła zdrowa, miękka woda – mówi Iwona Janus, prezes redNet Management, spółki zajmującej się zarządzaniem i administrowaniem budynkami i osiedlami. Jak dodaje, wspólnoty mieszkaniowe coraz chętniej montują w swoich budynkach stacje uzdatniana wody. Są to urządzenia, które służą do zmiękczania, filtracji, dechloracji, odżelaziania i demineralizacji. Dodatkowo, wyposażone są w lampę UV, która eliminuje z wody substancje chorobotwórcze. Promienie UV, które są częścią widma słonecznego, mają silne działanie bakteriobójcze. Dotyczy to w szczególności promieniowania o długości fali od 254 do 265 nm (w zakresie UV-C). Wnika ono w strukturę DNA komórek i powoduje zmiany prowadzące do śmierci drobnoustrojów znajdujących się w wodzie.
- Instalacja nie wymaga dużej powierzchni - wystarczy pomieszczenie piwniczne znajdujące się przy przyłączu wody z wodociągu miejskiego – tłumaczy Iwona Janus. - Koszty również nie powinny odstraszać. Na kompletne urządzenie trzeba wydać od 35.000 złotych. Do tego dochodzą jeszcze roczne koszty zakupu soli tabletkowanej (środka filtrującego). Dobry zarządca na pewno znajdzie ofertę dopasowaną do potrzeb mieszkańców i wynegocjuje atrakcyjną cenę urządzenia – dodaje.
Warto zatem poruszyć temat wody na zebraniu wspólnoty. Kwota zakupu i montażu urządzenia przypadająca na jednego mieszkańca będzie niewielka, a korzyści olbrzymie i na wiele lat.