Zima w mieście potrafi być uciążliwa. Zaśnieżone ulice, oblodzone chodniki, a z dachów zwisające sople. Chyba każdy ma świadomość tego, jak niebezpieczny potrafi być lodowy sopel spadający z wysokości kilku pięter. Jak radzą sobie z tym zarządcy nieruchomości odpowiedzialni za walkę z zimową aurą na wspólnotach oddanym im pod opiekę?
W minionym roku, na jednym z krakowskich osiedli na Kurdwanowie, wielkość sopli na ośmiopiętrowym budynku TBS przekraczała 50 centymetrów.
Sople tworzyły się w przeciągu jednej nocy. Niestety żadna z firm alpinistycznych nie chciała podjąć się tak trudnego zadania związanego z usunięciem powstałych grzebieni lodowych. Finalnie do pomocy zostali wezwani strażacy.
Sytuacja była naprawdę poważana więc zależało nam na tym, by zajęli się tym fachowcy. W końcu chodzi o zdrowie, jeśli nie o życie ludzi tam mieszkających, a także przechodniów. Szczególnie, że w budynku mieści się również przedszkole – mówi Pani Małgorzata Zajdel z firmy „Nieruchomości” Zarządzanie i Administrowanie Tomasz Greń.
Walka z lodowym żywiołem trwała kilka godzin. Strażacy uwijali się dzielnie będąc pod stałą obserwacją przedszkolaków. Dzieci chcąc podziękować za wspaniałą akcję namalowały piękne obrazki uwieczniające tą chwilę.
By uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości zarządca nieruchomości postanowił założyć w budynku przy ul. Wysłouchów 55 instalację przeciwoblodzeniową w rynnach i rurach spustowych. Elektronicznie sterowa załącza ogrzewanie przy odpowiedniej wilgotności i temperaturze powietrza. Dzięki temu woda nie gromadzi się w rynnach zachowując ich drożność, a co za tym idzie nie powoduje powstawania lodowych sopli. Dzięki zaangażowaniu zarządcy, mieszkańcy 74 mieszkań znajdujących się w tym budynku mogą w sezonie zimowym czuć się bezpieczniej.
Koszt eksploatacji urządzenia w trzymiesięcznym okresie zimowym, przy istniejących kablach grzejnych o mocy 7,8 kW wyniesie około 2 800 zł. Koszt montażu systemu instalacji przeciwoblodzeniowej to około 24 000 zł.
Była to kosztowna inwestycja, ale jakże przydatna. W Krakowie wciąż brakuje takich rozwiązań, a zimy jak widać mamy coraz bardziej srogie – dodaje Małgorzata Zajdel.
Oby pojawiało się więcej takich inicjatyw na naszych osiedlach.