24 września odbędzie się zebranie Rady Nadzorczej NFOŚiGW, na którym zostanie podjęta ostateczna decyzja w sprawie nowych zasad programu dopłat do kolektorów słonecznych. Do tej pory NFOŚiGW oficjalnie nie odniósł się do propozycji dopłat w oparciu o parametr produkcji energii, który spotkał się z aprobatą całej branży solarnej i samego Funduszu. Odmawia również udostępnienia swojej prezentacji, przedstawionej na spotkaniu konsultacyjnym 12 września, której zawartość wzbudziła wiele zastrzeżeń. W przeddzień zebrania Rady Nadzorczej serwuje za to kolejną porcję absurdalnych argumentów przemawiających za utrzymaniem szkodliwych przepisów.
Zamiast odnieść się w sposób merytoryczny do alternatywnego modelu dopłat do kolektorów słonecznych w ramach programu priorytetowego, NFOŚiGW skoncentrował się na odparowywaniu zarzutów wobec zmienionych przepisów, czyli obronie czegoś, czego obronić się nie da. Fundusz otwarcie przyznaje, że nowe przepisy nie są rozwiązaniem idealnym, ale krokiem we właściwym kierunku. Zdaniem koalicji polskich producentów, dystrybutorów i instalatorów słonecznych kolektorów próżniowych są raczej krokiem wstecz lub co najmniej drobieniem w miejscu. NFOŚiGW wskazuje, że nowe przepisy zapobiegną anomaliom na rynku systemów solarnych, czyli np. zalewowi kolektorów próżniowych. Trudno powiedzieć, o jaki zalew Funduszowi chodzi i na jakiej podstawie formułuje takie teorie biorąc pod uwagę, że według danych Izby Energetyki Odnawialnej udział kolektorów rurowo-próżniowych w polskim rynku od 2007 roku oscyluje wokół 30% przy 70% udziale kolektorów płaskich.
Nowe zasady, zgodnie z którymi dopłata do systemów solarnych będzie obliczana na podstawie powierzchni czynnej kolektora, wcale nie wyeliminują anomalii, która dotyczy marginesu rynku kolektorów słonecznych. Pozostanie grupa producentów, którzy tak przewymiarują instalacje, aby zwiększyć powierzchnię czynną i uzyskać większą dopłatę np. konstruując większe rury w kolektorze próżniowym czy większe panele słoneczne o niższej sprawności w kolektorze płaskim. Na nowych przepisach straci zarówno NFOŚiGW, konsumenci jak i producenci wysokosprawnych systemów solarnych - nowoczesne i innowacyjne kolektory próżniowe charakteryzują się większą produkcją energii z małej powierzchni czynnej. Postęp zmierza w kierunku miniaturyzacji urządzeń przy jednoczesnym zwiększeniu ich mocy i funkcjonalności. Wejście w życie nowych przepisów to prosta droga do wyeliminowania z rynku innowacyjnych kolektorów próżniowych. Czy właśnie o to chodzi Funduszowi?
Uzależnienie dopłat od parametru produkcji energii zlikwidowałoby problem nieuczciwości w branży solarnej, gdyż łatwo zmierzyć moc urządzenia i nie da się jej zafałszować. Co więcej nie ma mowy w tym przypadku o faworyzowaniu jakiejkolwiek technologii, jak sugeruje Fundusz, gdyż dwa kolektory zbudowane w różnych technologiach (płaskiej i próżniowej), produkujące tyle samo energii otrzymałyby równe dofinansowanie. Naprawdę trudno o mniej skomplikowane i bardziej sprawiedliwe rozwiązanie. Tym bardziej, że taki sam bądź podobny model wsparcia funkcjonują już na wielu europejskich rynkach m.in. brytyjskim, włoskim czy austriackim.
Jeśli chodzi o możliwość wykorzystania do obliczeń parametru produkcji energii, to dostarcza go nie tylko certyfikat Solar Keymark, ale także dokumentacja do niego dołączona. Poza tym nawet zakładając, że niektóre urządzenia wyprodukowane przed rokiem 2012, nie posiadają takiej informacji, to w imię wprowadzenia najbardziej obiektywnego i sprawiedliwego modelu, ich certyfikaty mogłyby zostać o nią uzupełnione. Koszt uzupełniającej certyfikacji starszych urządzeń rozłożyłby się równomiernie na wszystkie technologie. Takie rozwiązanie, które zrównuje szanse różnych technologii, utrzymuje konkurencję na rynku, zwiększa wybór konsumenta i efekt ekologiczny Funduszu, wydaje się nieporównywalnie skuteczniejsze, niż to pośpiesznie wprowadzone przez NFOŚiGW.
Gdyby NFOŚiGW od samego początku zorganizował prawdziwe konsultacje uwzględniające pełną reprezentację branży solarnej, bylibyśmy teraz w innym momencie – mówi Piotr Samson, rzecznik koalicji polskich producentów, dystrybutorów i instalatorów słonecznych kolektorów próżniowych. Być może dyskutowalibyśmy teraz nad skutecznym wdrożeniem modelu dopłat do kolektorów słonecznych opartego na parametrze produkcji energii, zamiast walczyć o wstrzymanie szkodliwych przepisów, które przyczynią się do załamania sektora kolektorów słonecznych – dodaje.
Podczas spotkania konsultacyjnego 12 września, którego organizację wymogło na NFOŚiGW, zaniepokojone atmosferą wokół przyjęcia nowych przepisów Ministerstwo Środowiska, rzecznik koalicji polskich producentów, dystrybutorów i instalatorów słonecznych kolektorów próżniowych zaprezentował alternatywny projekt obliczania dopłat do kolektorów słonecznych. Do tej pory Fundusz oficjalnie nie ustosunkował się do tej propozycji. Ignoruje również prośby o udostępnienie prezentacji, przedstawionej podczas spotkania przez swojego reprezentanta, mimo wcześniejszych zapewnień, że to uczyni. Zawarte w niej porównania od samego początku budziły poważne wątpliwości i zastrzeżenia uczestników spotkania.
Całkowity brak chęci dialogu i wypracowania rozwiązania, które stymulowałoby rozwój branży kolektorów słonecznych w Polsce zamiast ją pogrążać, jest zastanawiający. Argument Funduszu o braku czasu na wprowadzenie logicznego, sprawiedliwego i korzystnego zarówno dla konsumenta, branży solarnej a także samego NFOŚiGW rozwiązania jest co najmniej dyskusyjny, w kontekście trybu i kultury wprowadzenia nowych przepisów. Regulacje, które mają obowiązywać od 1 października zostały przecież uchwalone w trakcie trwania Programu, bez konsultacji z pełną reprezentacją branży kolektorów słonecznych (przedstawiciele sektora kolektorów próżniowych - 30% rynku – nie zostali nawet zaproszeni do rozmów) i opublikowane w tempie tak ekspresowym, że producenci kolektorów próżniowych przecierali oczy ze zdumienia odkrywając je na witrynie internetowej Funduszu.