Szybkość reakcji chemicznych zależy w bardzo dużym stopniu od temperatury; jej spadek o 10o oznacza mniej więcej dwukrotne przedłużenie czasu ich zachodzenia. Zjawisko to jest bardzo dobrze znane budowlańcom: przy temperaturach bliskich 0oC wykonywanie wielu prac staje się bardzo trudne, a niekiedy wręcz niemożliwe. Zaprawy nie chcą wiązać, budynki nie schną, a terminy gonią. Jedynym rozwiązaniem jest w takich sytuacjach zastosowanie adekwatnych do potrzeb urządzeń grzewczych i osuszających.
Przy pracach mokrych idealnym rozwiązaniem jest stosowanie mobilnych bezprzeponowych nagrzewnic zasilanych olejem opałowym lub napędowym. Przy poborze prądu rzędu kilkuset Wat urządzenia te, w zależności od typu, dysponują mocami grzewczymi od kilkunastu do stu kilkudziesięciu kW ciepła! Niewielki pobór prądu umożliwia użycie kilku urządzeń jednocześnie.
W zasadzie wszystkie wymieniane w niniejszym tekście urządzenia olejowe są konstrukcyjnie przystosowane do spalania lekkiego oleju opałowego. Olej opałowy dystrybuowany w Polsce bardzo często ma skład chemiczny i cechy fizyczne nie mające wiele wspólnego z teorią i regulacjami prawnymi. Objawia się to m.in. wytrącaniem się frakcji stałych już w temperaturach bliskich 0oC. Prowadzi to do mechanicznego zaklejania filtrów paliwa i złej pracy dysz palników. Szczególnie wrażliwe na złą jakość paliwa są urządzenia małej mocy – na złym paliwie albo kopcą albo nie chcą w ogóle pracować. Należy zatem zaopatrywać się w paliwo u wiarygodnych dostawców, przechowywać je w miarę możliwości w dodatnich temperaturach, można też stosować antykoagulanty przeznaczone do uszlachetniania oleju napędowego.
Zużycie paliwa można z grubsza kalkulować w oparciu o zasadę, że spalenie 1 kg oleju w ciągu godziny daje moc 10 kW. Zgodnie z tą zasadą model o mocy 30 kW przy pracy ciągłej będzie spalał 3 kg - czyli niecałe 3,5 l - oleju napędowego w ciągu godziny.
Nagrzewnice bezprzeponowe nie posiadają odprowadzenia spalin. Spaliny są w tym przypadku mieszane z ogrzanym powietrzem! Nie może tu oczywiście być mowy o żadnym dymie i odorze: aby spełnić wymagane normy paliwo musi w 99,8% ulegać całkowitemu spalaniu na dwutlenek węgla i parę wodną. Lekko wyczuwalne powonieniem zanieczyszczenia spalin to nie spalone do końca cząsteczki węglowodorów oraz tlenki siarki i tlenki azotu – śladowe ilości bezwonnego tlenku węgla są oczywiście przez człowieka niezauważalne. Mamy tu zatem do czynienia z urządzeniami grzewczymi, które są dodatkowo generatorami dwutlenku węgla i pary wodnej - a więc składników niezbędnych do karbonizacji zapraw wapiennych. Para wodna jest również potrzebna dojrzewającym betonom. Warto tu może przypomnieć zasadę, w myśl której beton tym lepszy, im mniej wody w zaprawie, a więcej w pielęgnacji.
Analizując chemię procesu spalania podstawowych składników oleju opałowego łatwo z mas cząsteczkowych wyliczyć, że z 1 kg oleju musi powstać około 1,3 kg pary wodnej. Skutki tego faktu nie wszyscy sobie uzmysławiają. Spróbujmy je zobrazować na konkretnym przykładzie: stosując urządzenie o mocy 30 kW będziemy wytwarzać około 3,5 kg wody w ciągu godziny! Jest to - oczywiście negatywna - odpowiedź dla tych wszystkich, którzy pytają, czy można omawianego typu nagrzewnice stosować do suszenia.
Podobne wyliczenie można wykonać dla nagrzewnic opalanych propanem-butanem. Na budowach są one chętnie stosowane do niektórych prac wykończeniowych ze względu na niewielkie gabaryty, bezwonność produktów spalania, czystość i cichą pracę. Zwykle są to jednak urządzenia o dość małych mocach, przeznaczone do stosowania miejscowego.
Prawidłowo prowadzony proces suszenia obiektu powinien się teoretycznie zacząć wówczas, kiedy zostały już zakończone prace mokre, a użyte zaprawy osiągnęły należyty stopień dojrzałości. Jeśli obiekt nie ma jeszcze własnego ogrzewania, to właściwym narzędziem będą tu nagrzewnice olejowe z odprowadzeniem spalin. Warto w tym miejscu nadmienić, że określenie „nagrzewnica” – w znaczeniu używanym w niniejszym tekście – ma charakter kolokwialny i nie jest precyzyjne. Prawidłowa klasyfikacja tych urządzeń wymagałaby nazywania ich piecami nadmuchowymi, mobilnymi lub stacjonarnymi, opalanymi gazem lub olejem opałowym.
Powinny one służyć jedynie do podtrzymania temperatury w obiekcie na pułapie wymaganym przez stosowane technologie. Samo ogrzewanie nie rozwiązuje jednak do końca kwestii wilgoci. Para wodna uchodząca ze ścian, stropów i innych elementów konstrukcji obiektu musi być stale usuwana.
Metoda grzania „do oporu” i wietrzenia, aczkolwiek jest skuteczna, to jednak jest bardzo energochłonna, a zatem kosztowna. Na tym etapie najlepiej zdają egzamin tzw. osuszacze budowlane. Są to urządzenia freonowe, o zasadzie działania podobnej do domowej zamrażarki. Powietrze jest zasysane wentylatorem na bardzo zimną część wymiennika - tam wilgoć ulega wykropleniu oddając ciepło parowania otoczeniu, czyli osuszanemu powietrzu.
Suche powietrze jest następnie dogrzewane na gorącej części wymiennika i wydmuchiwane na zewnątrz. Wykroplona para wodna jest odprowadzana do kanalizacji lub gromadzona w specjalnych zbiornikach wbudowanych zwykle w osuszacz. Szybkość suszenia pomieszczeń i oszczędność energetyczna są w tym przypadku zaskakujące dla tych, którzy przedtem tej metody nie próbowali.
Osobny problem stanowi osuszanie ścian w zimnych obiektach o dużej kubaturze. Do tego celu również skonstruowano odpowiednie urządzenia. Palnik olejowy, taki jak w kotłach c.o., rozgrzewa do bardzo wysokiej temperatury ekran ze stali żaroodpornej. Ekran ten zaczyna emitować ogromne ilości (30 - 50 kW) promieniowania cieplnego. Nie ogrzewa ono całego pomieszczenia lecz jedynie powierzchnię, na którą pada. W warunkach zimy, w nieogrzewanych obiektach, stosowanie niektórych technologii wykończeniowych byłoby niemożliwe bez użycia takich promienników podczerwieni.
Fachowcy - specjaliści niechaj wybaczą autorowi zarówno zastosowane w tekście uproszczenia, jak i pominięcie niektórych informacji.
dr inż. ERAZM W. FELCYN
(Artykuł w pierwotnej wersji był opublikowany przez czasopismo „FILAR” - 14/94)